Ostatnio wszędzie tylko kołnierzyki i kołnierzyki. Perełki, koraliki, guziczki. Tak, bardzo podoba mi się 'babciowy' styl, który zaatakował polskie sklepy i dominuje w każdej stylizacji. Jednak czym staranniej wykonany tym trzeba zapłacić za niego chore pieniądze. Dlatego czekałam, czekałam i w końcu doczekałam się swojego, jedynego. Nie jest to klasyczny, mięciutki kołnierzyk, który pasuje do każdego sweterka, delikatnej bluzki. Wykonany z metalu, ciężki ale zarazem uroczy. Trafił w moje ręce przypadkiem, a że akurat kosztował nie za dużo postanowiłam go kupić. Nie sądziłam, że będzie pasował do tak wielu rzeczy z mojej szafy :) Dziś podczas obiadu u babci spisał się na medal. Niedługo postaram się wrzucić jakieś ładniejsze zdjęcia, jasne i nieprzypadkowe. Tymczasem brakuje mi czasu na bloga bo ciągle trwają przygotowania do matury. Marzę o tym, żeby dostać się na studia i nareszcie znaleźć chwilę czasu chociaż dwa razy w tygodniu na porządne 'sesyjki' :) Byle przetrwać czas matury.. I'm afraid.