Dziś między lekcjami, podczas dwugodzinnego okienka wybrałyśmy się do centrum handlowego. W pierwotnej wersji po gąbkę do mycia samochodu, skończyło się na tym, że zaglądnęłyśmy do kilku sklepów. Ostatnim był h&m. Kiedy zobaczyłam tę kurtkę, która już kilka miesięcy temu przykuła moją uwagę, zaświeciły mi się gwiazdki w oczach. Cena zwaliła mnie z nóg. Pierwotna - 150 zł to lekka przesada, dlatego nie zdecydowałam się na nią jakiś czas temu, dziś zapłaciłam za nią 40 zł :) W zeszłym miesiącu kupiłam legginsy w ten sam wzór. Zauważyłam, że zdecydowanie za często chodzę do galerii. Znam już sieciówkowe kolekcje i nie mam czego oglądać. Muszę troszkę przystopować :)
Zawieszkę ze zdjęć dostałam na Walentynki od mamy. Jest lepsza, niż wymarzony facet ;)
Zastanawiam się czasem z czego wynika chęć człowieka do robienia zakupów.
Czy jest to konieczność a może uzależnienie lub wolna wola?
Konieczność wynikająca z presji społeczeństwa, które karmi się plotkami, obłudą i wyśmiewaniem?
Uzależnienie od nowości, sposób na zwalczenie znudzenia?
Wolna wola rozumiana jako chęć podobania się, przyciągania uwagi?
W moim przypadku godzi się ze sobą każdy argument. No może poza pierwszym, to co myślą inni o moich ciuchach to raczej mało istotne. Lubię czuć się dobrze w tym co noszę.
Ostatnio porzuciłam spodnie. Jest to tylko wersja robocza, funkcjonująca w domu i poza szkołą.
Od dwóch tygodni chodzę tylko w sukienkach i wydaje mi się, że to korzystna zmiana :)
Niebawem postaram się to udowodnić.